środa, 20 marca 2013

Rozdział 4.

Tradycyjnie miłego czytania :>
I dziękuję za wszystkie komentarze! :D
Troszku krótki, ale mam nadzieję, że ciekawy :>
Komentować, obserwować i co tam jeszcze się da :D
____________________
Rose w koszuli w szkocką kratkę oraz obcisłych, skórzanych spodniach przemierzała ulice Seattle. Towarzyszył jej Jeff. Od kiedy dowiedziała się o tym, że Duff nie jest do końca czysty i de facto znał się z Izzym już wcześniej- nie rozmawiała z nim. Musiała sobie to wszytko przemyśleć... Zapić? Czy to była ta silna, niewrażliwa Rose? Brunetka do końca chyba nie wiedziała kim rzeczywiście jest. Miała dopiero 14 lat i może mogła nie wiedzieć kim chce być w przyszłości, ale żeby do końca siebie nie znać? Tłumaczyła to sobie "trudnym wiekiem". Wszyscy tak to sobie tłumaczyli. To że piła, paliła... Kogo to tak naprawdę interesowało? Izzyego? Ale on rozumiał, że to jest wyjątkowa sytuacja, a nie małolata która robi to dla szpanu. Miała czasem wrażenie, że znał ją bardziej niż ona sama. Kochał ją bardzo, a ona była świadoma tego, że patrząc realistycznie był jedyną osobą która darzyła ją jakimkolwiek uczuciem.
Weszli do klubu. Rose ruszyła na zaplecze ze spuszczoną głową. Jej brat zarabiał, ale nie chciała go obarczać za dużą odpowiedzialnością. Dorabiała w miejscowym klubie we wtorkowe i sobotnie wieczory grając na gitarze i śpiewając. Nie były to zwyczajne koncerty, po prostu jak to w klubach- wszyscy gadali i pili piwo nie zwracając uwagi na to, kto akurat jest na scenie. Czasami zdarzały się osoby które wsłuchiwały się w jej śpiew, ale niezmiernie rzadko. Nieważne, że nikogo nie obchodziła. Ona zawsze w grę i muzykę wkładała 100% swojego małego serduszka. Wzięła gitarę i po drodze zgarnęła stołek barowy. Postawiła go na scenie, usiadła i zaczęła stroić instrument. Jeff standardowo siedział pod sceną i popijał Danielsa.
Mimo znikomych dochodów rodziców, rodzeństwo radziło sobie bardzo dobrze. Stać ich było na płyty, ciuchy i na szklaneczkę Jack'a którą Izzy zawsze sączył podczas występów dziewczyny. Dostawali tez pieniądze od brata który nie był świadomy tego, że Jeff też zarabia.
Rose zaczęła od Roxanne. Brat wpatrywał się w jej ruchy i czujnie obserwował co raz bardziej pijanych facetów którzy byli na nią napaleni. Zamyślona śpiewała bez przerwy. Nie powiedziała nic w stylu "Witajcie!" albo pomiędzy piosenkami "Teraz piosenka dedykowana komuś tam". Tak na prawdę nikt jej nie słuchał, to co miała mówić?
Około północy zeszła ze sceny żeby się czegoś napić. Stradlin akurat wyszedł do toalety. Podeszła do baru i poprosiła kelnerkę o sok. Lubiły się bardzo, a Caroline- bo tak się nazywała młoda, ruda kelnerka- była świadoma sytuacji Rose i Izzyego. Oczywiście brunetka musiała kiedyś jej wszytko wygadać, jak była pijana, ale to nie był błąd. Ufały sobie. Mała Isbell złapała szklankę i wzięła łyk czując przyjemne ukojenie dla palącego gardła. Czekała ją jeszcze godzina grania. Powtarzała sobie w głowie, że jakoś to przeżyje. Z samego grania czuła wielką przyjemność, ale widok napalonych na nią 30 latków niespełnionych seksualnie nie był przyjemny. Caroline umyła szklankę i wyszła z klubu. Zmieniła ją niedawno zatrudniona kelnerka. Rose zeskoczyła ze stołka i powolnym krokiem udała się w kierunku sceny. Zauważyła, że przy stoliku dalej nie było Jeffa. Przypuszczała, że zabawiał się z jakąś dziwką w kiblu. Poczuła mocne szarpnięcie i oddech przesiąknięty zapachem alkoholu. Nie zrobiło to na niej wrażenia, ale po chwili się zorientowała, że w sumie nie ma kto jej pomóc. Momentalnie oblał ją zimny pot.
-Chodź, kotku... -Wydyszał ciężko wysoki mężczyzna.
-Ni-Ni-Nie... P-Prosze... -Jęczała nastolatka.
Naturalnie nikt nie zwracał na nią uwagi. Po pierwsze, nikt nie słyszał, a po drugie wszyscy byli pijani. Czuła dłonie obcego faceta pod koszulą.
-Ni-Nie...
-Lubię oporne...  -Sapał podniecając się coraz bardziej.
Nie próbowała się wyrywać. Z doświadczenia wiedziała, że nigdy nie będzie mieć więcej siły niż jakikolwiek mężczyzna.
-E! Zostaw ją! -Nagle zjawił się wysoki blondyn w ramonesce. Oderwał zboczeńca od przerażonej nastolatki. -Spierdalaj! I żebym cię tu więcej nie widział!
-Wyluzuj stary, już sobie idę. -Mężczyzna odpuścił i poszedł w stronę stolika przy którym siedzieli jego kumple wyraźnie rozbawieni zaistniałą sytuacją.
Z początku Rose myślała że to Duff. Wysoki, chudy. Było ciemno, więc rys twarzy nie było widać. Nie chciała się skompromitować przed nieznanym mężczyzną więc tylko nieśmiało zapytała:
-D-Duff? T-to ty?
-Nie. Tommy...
-D-Dzi-Dziękuję Panie Tommy. -Wydukała Rose i odwróciła się w kierunku sceny.
-Nie tak szybko, Panno...?
-Rose. Rose Isbell. Ja muszę wracać na...
-Ty kurwo! Skurwielu jeden! Odpierdol się od niej!! -Nagle pojawił się Jeff drąc się ile sił w gardle. Brunetka mimo 14 lat spędzonych z nim, nie była świadoma ile mocy posiada w głosie.
-Ja? Ja tylko chciałem pomóc... Tommy jestem. -Uśmiechnął się szarmancko blondyn.
-Ta, to to ja kurwa wiem!! Wypierdalaj i nie zbliżaj się do niej, słyszysz?!
-Spoko, musiałeś mnie z kimś pomylić. -Wzruszył ramionami, puścił oczko do Rose i leniwym krokiem odszedł od towarzystwa.
-Idź już lepiej na scenę, Mała...
-Al..
-No idź, kurwa.
Brunetka posłusznie odwróciła się na pięcie i ponownie usiadła na stołku stojącym na scenie. Sądziła, że Izzy przesadza. Rozumiała, że martwił się o nią, ale nie miał podstaw spławiać każdego chłopaka! Przecież nie każdy to gwałciciel, morderca, pedofil, pijak, narkoman, złodziej i Bóg wie co jeszcze. Z drugiej strony Jeff nigdy AŻ TAK nie reagował, jedynie w uzasadnionych przypadkach. Mogła zrozumieć dlaczego zareagował tak negatywnie na wieść o całym wieczorze spędzonym w lesie, nad jeziorem przez nią i Duffa, ale na tego sympatycznego blondyna w barze już nie. W sumie Izzy się tak bardzo zdenerwował, że na nią nakrzyczał, a nie zdarzało się to często.  Może znowu coś ktoś przed nią kurwa ukrywa?! Ale przecież obiecał jej, żadnych tajemnic... Nawet zawodowych...

8 komentarzy:

  1. Ach mieć takiego troskliwego starszego brata :3
    no i wgl. coraz bardziej tajemniczo jest ,więc pisz jak najszybciej kolejne rozdziały ,bo muszę wiedzieć o co chodzi !
    A i fajne imię ma ta kelnerka ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. biedna Rose. chciałabym mieć Isbella za brata (choć kazirodztwo dalej nie jest legalne, nie? :(), ale dziewczyna ma przechlapane :) jednak musi mieć jakiś powód... :>

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja zawsze chciałam mieć brata...i to starszego ;__; A tak w ogóle to pisz dalej, bo muszę dowiedzieć się o co chodzi z przeszłością Duff'a :E I Izzy'ego oczywiście. I dlaczemu Izzy tak zareagował jak zobaczył, że ten chłopak gada z Rose ;__;

    PS I dzięki za chęć czytania mojego bloga ;>

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeej też bym chciała Isbella za brata :D tylko momentami jest trochę nadopiekuńczy i by mnie to na dłuższą metę wkurzało :D
    Ja tu myślałam, że to Duffy a tu niespodzianka...jakiś Tommy...no jestem ciekawa czy to będzie znacząca postać w opowiadaniu.
    Chcę więcej Blondasa!!!! :P a tak ogólnie to pisz następny bo jest coraz ciekawiej <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Heeeeeej, to znów ja :D Zostałaś przeze mnie nominowana do Versatile Blogger Award. Info tu ---> http://hello-my-dear-this-is-your-paradise.blogspot.com/2013/04/versatile-blogger-award.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział. Dopiero niedawno zaczęłam czytać twojego bloga i jestem zawiedziona, że nie odnalazłam go wcześniej. ;D
    Ps. Zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. 24 years old Administrative Officer Brandtr Siney, hailing from Madoc enjoys watching movies like "See Here, Private Hargrove" and Acting. Took a trip to Al Qal'a of Beni Hammad and drives a Maserati 450S Prototype. zobacz tutaj teraz

    OdpowiedzUsuń